piątek, 26 października 2012

Literatura przynosząca ukojenie...


Autor: Ian McEwan
Tytuł: Pokuta
Tytuł oryginału: Atonement
Wydawca: Albatros
Rok wydania: 2008
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
ISBN: 978-83-7359-630-6
Stron: 498
 
Jest to moja pierwsza książka autorstwa Ian'a McEwan'a, ale na pewno nie ostatnia... Łatwo zauważyć, że pan McEwan pisze świetnie, chociaż akcja jego powieści jest bardzo powolna, wręcz niemrawa (jeden dzień rozgrywa się na 200 stronach)... Wcale jednak nie przeszkadza w lekturze... Autor po kolei wciela się w różnych bohaterów przedstawiając ich punkt widzenia... Zaczyna od Briony, później pojawia się Cecilia, Robbie, Emily by ponownie narracja została przekazana Briony...
 
Akcja toczy się w 1935, w momencie gdy nad Europą pojawia się kolejne widmo wojny, chociaż nikt do końca w to nie wierzy... W ten letni dzień ma do domu powrócić najstarszy syn Tallisów: Leon... Wraz z nim pojawić się ma  jego przyjaciel Paul Marshall... W tym czasie w domu pojawia się także kuzynostwo w postaci dwóch bliźniaków: Jacksona i Pierrota oraz ich starszej siostry Loli... Z okazji przyjazdu braci Briony pragnie wystawić przedstawienie: "Przypadki Arabelli", sztuki własnego autorstwa, w której grać ma wspomniane kuzynostwo... W pewnym momencie próby zostają przerwane, a Briony wychodzi i przez długi czas błąka się po okolicy... W międzyczasie staje się świadkiem dziwnego zdarzenia, którego nie rozumie, lecz próbuje go zrozumieć i rozumie go opacznie, co powoduje całą lawinę niepotrzebnych zdarzeń... Tym samym Briony mimo, że młoda staje się wrogiem czytelnika, że wtyka nos w nie swoje sprawy...
 
Konsekwencje czynu Briony są opłakane, a w człowieku krew się gotuje, że ówczesna policja jest taka prostolinijna i działa tylko na zeznaniach 13-latki, która widziała to, co chciała zobaczyć i niszczy młodego człowieka... 
 
Przez dalszą część książki próbuje odkupić swoje winy... Czy jej się uda przekonacie się po lekturze tej jakże ciekawej powieści... Mnie nieco rozczarowało zakończenie, przez to stopień w dół... Może dla innych okaże się ono w sam raz... Osobiście brakowało mi coś w nim... 
 
Mimo wszystko książkę zdecydowanie polecam, ponieważ warto tak piękną historię znać...
 
Ocena: 8/10
 
Zapraszam także na:

niedziela, 14 października 2012

Referat zamiast książki...


Autor: Monika Sawicka
Tytuł: Gra wstępna
Tytuł oryginału: j/w
Wydawca: Magia Słów
Rok wydania: 2012
Tłumaczenie: brak
ISBN: 978-83-935821-0-5
Stron: 133
 
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Moniki Sawickiej... Kiedyś bardzo chciałem (i mimo wszystko nadal chcę) przeczytać książkę "Kolejność uczuć" ze względu na bardzo intrygującą okładkę... Intrygującą okładkę ma także "Gra wstępna", ale tylko na niej kończy się jej intrygująca część...
 
Książka na początku przypomina wykład czy też referat z biologi, chemii a także trochę z fizyki i astronomii... Naprawdę znów się czułem, jak za czasów studenckich, gdy profesorowie wbijali nam do głowy zawiłości swych przedmiotów... O ile oni mieli ku temu postawy to niestety pani Monika profesorem nie jest... Ponadto pani Monika strasznie podbija swoje ego, morale itp o czym świadczą cytaty: "Genialna jestem. Chwilami mój geniusz mnie przeraża." czy "Jestem też jednostką (aż się ciśnie na usta WYBITNĄ)"... Wydaje mi się to troszkę nie na miejscu...
 
Z książki przebija się jakiś dziwny i irytujący feminizm i seksizm, pokazujący mężczyzn w złym świetle, a kobiety na piedestale... Nie znaczy to, że jestem przeciwny feministkom, ale czytanie tego samego zdanie 3 czy 4 razy w ciągu zaledwie 133 stron pisanych dużą czcionką to troszeczkę za dużo...
 
Książkę czyta się lekko, łatwo i przyjemnie... Niekiedy wzbudzając salwy śmiechu (za celną obserwacje), jednakże tych momentów jest mniej, ale tyle dużo by podnieść ocenę książki o dwie gwiazdki... Powiem jeszcze jedno, jeśli tak by miała wyglądać gra wstępna to można ją śmiało odpuścić, gdyż w między czasie można zasnąć z braku podniecenia...
 
Czy książkę można polecić... Trudno powiedzieć, bo jak kiedyś powiedziała moja narzeczona: "Nie ma złych książek, są po prostu nie trafione"... Ta dla mnie była wybitnie nie trafiona, ale kiedyś dam pani Sawickiej jeszcze jedną szansę wraz ze wspomnianą "Kolejnością uczuć"...
 
Pragnę podziękować Oficynie Wydawniczej RW2010 za udostępnienie książki do recenzji...
 
Ocena: 3/10
 
Zapraszam także na:

sobota, 13 października 2012

Patoligia oczami dziecka...


Autor: Dawid Kornaga 
Tytuł: Rzęsy na opak
Tytuł oryginału: j/w
Wydawca: Świat Książki
Rok wydania: 2007
Tłumaczenie: brak
ISBN: 978-83-2470-479-8
Stron: 176
 
Tak się czasami dziwnie składa, że niektóre książki chce się bardzo przeczytać, lecz mimo wszystko zawsze coś je uprzedzi... Tak właśnie było z "Rzęsami na opak", które miały być pierwszą książką, autorstwa Dawida Kornagi, którą miałem przeczytać, a stała się drugą...

Książka opowiada o Oli Procyk, dwunastoletniej dziewczynce, która jest jednocześnie narratorem i obserwatorem przedstawionego świata... Przedstawiony świat to czynszowa kamienica, szkoła czy Galeria Handlowa... Świat ten także tworzy rodzina Oli: ojciec (niestety bardzo zaawansowany alkoholik), matka (gospodyni domowa, biernie przyglądająca się wyczynom męża), 17-letni brat Mateusz (uczeń technikum oraz wielbiciel ziół), 9-letni brat Jędrek (uczestnik I Komunii Św.) oraz 3-letnia siostra Marysia (która jako jedyna niewiele wie, co się dzieje wokół)... Do tego można doliczyć sąsiadów, koleżankę z klasy i dwóch przyjaciół Mateusza...

Cały przedstawiony jest jakiś taki szary i niezbyt miły... Ola jako obserwatorka jest czasami jest bardzo naiwna i nie wszystko wie, jednakże ma tylko 12 lat... Autor w świetny sposób wcielił się w swoją bohaterką, gdyż podobnie jak Singli + prowadzi pierwszoosobową historię...

Książkę czyta się niezmiernie szybko, ale kilka momentów jest naprawdę wstrząsających i ukazujących całą tragedię, jaką z sobą niesie alkohol i to w nadmiarze... Zakończenie jest także niesamowite i daje do myślenia... Ciekawie prezentuje się także okładka, którą można tłumaczyć jako złamane dzieciństwo... Czy w takich warunkach można być dobrym... Na to pytanie odpowiada ta książka... Zdecydowanie polecam...

Ocena: 9/10

Zapraszam także na:

czwartek, 11 października 2012

Czy życie w pojedynke ma sens??...


Autor: Dawid Kornaga 
Tytuł: Single +
Tytuł oryginału: j/w
Wydawca: Filar
Rok wydania: 2010
Tłumaczenie: brak
ISBN: 978-83-61995-18-0
Stron: 244

Powieść polska pisana prozą żyje i dzięki Bogu ma się całkiem dobrze... Dlaczego polscy czytelnicy wracają poglądami do dawnych czasów, do czasów Stanisława Jachowicza, gdy często padały słowa: "Cudze chwalicie swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie"...

Dawid Kornaga jest jednym z tych autorów, dzięki którym powieść polska ma się dobrze... A jedna z jego ostatnich powieści jest naprawdę niesamowita... Powieść "Single +" opowiada o grupie ludzi z tak zwanych wyższych sfer... Mamy tutaj dziennikarza, accountkę, dyrektor programowy znanej stacji, aktorka, malarka... Każdy z nich ma wszystko czego zapragną, pieniędzy, seksu kiedy, chcą i jak chcą, a także z kim chcą... Jednak mają także swoje defekty... Dziennikarz jest alkoholikiem, accountce nie podoba się jej wygląd, dyrektor ma depresję itd... Drogi tych osób w dziwny sposób się przecinają tworząc mieszankę wybuchową, która wcześniej czy później wybuchnie... Przez większość książki miałem skojarzenie z filmem "Egoiści" w reżyserii Mariusza Trelińskiego z gwiazdorską obsadą: Olafem Lubaszenko, Magdaleną Cielecką, Janem Fryczem czy Rafałem Mohrem...

Z początku książkę czyta się troszkę ciężko, ale później akcja nabiera tempa i wówczas już nie chce się odkładać książki na potem, ale już chce dokończyć i dowiedzieć jak się zakończą perypetie bohaterów tejże powieści... Na uznanie zasługuje fakt, że autor ciągle pisze w pierwszej osobie, umiejętnie wczuwając się w różne osoby (tak różne od siebie)... Oczywiście książkę polecam wszystkim, a w szczególniości polskofobom, którzy boją się polskiej literatury jak diabeł święconej wody...

Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Filar, od którego dostałem książkę do recenzji...

Ocena: 7/10

Zapraszam także na:

środa, 3 października 2012

O istocie człowieczeństwa...


Autor: Stephanie Meyer
Tytuł: Intruz
Tytuł oryginału: The Host
Wydawca: Dolnośląskie
Rok wydania: 2008
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
ISBN: 978-83-245-8699-8
Stron: 560

Stephanie Meyer kojarzy bardzo dużo osób... Głównie ze względu na Sagę Zmierzch, która budzi różne i bardzo skrajne opinie... Intruz to jedna z niewielu książek w dorobku pani Meyer, która w żaden sposób nie odnosi się do Zmierzchu... Jest także pierwszą książką dla osób dorosłych i szkoda, że jedyną... Szkoda, że pani Meyer czepiła się Belli i Edwarda jak rzep psiego ogona...

Akcja książki toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości, w której to ludzkość jest w mniejszości, żyje w ukryciu i próbuje walczyć z najeźdźca, który opanował naszą planetę... Najeźdźcami są tzw. "Dusze", które przechwytują ludzkie ciało i nim sterują... Poznać ich można po srebrnych pierścieniach w oczach... Gdy ludzie zaczynają orientować co się wokół nich dzieje, tworzą "ruch oporu" i ukrywają się w różnych miejscach...

Główną bohaterką jest Wagabunda (tytułowy Intruz), która to przejmuje ciało Melanie, jedną z członkiń wspomnianego ruchu... Melanie wpada w ręce Łowców i w jej ciele zamieszkuje Dusza... Melanie nie daje się łatwo pokonać i bardzo utrudnia zadanie Wagabundzie... Jednakże z czasem obydwie kobiety (a raczej ich świadomości) zaczynają się przyjaźnić i współpracować... Wówczas obydwie wyruszają na Pustynie, by odnaleźć swoich bliskich, a najbardziej swojego ukochanego oraz brata...

Co wyniknie z tego dowiecie się, gdy przeczytacie Intruza... Ja mogę powiedzieć tyle, że naprawdę warto... Więc jeśli jedyną blokadą przed przeczytaniem książki jest nazwisko jej autorki to porzućcie wszelkie opory i zabierajcie się za lekturę Intruza...

Książkę czyta się naprawdę szybko... Pochłania się ją w mgnieniu oka, a po lekturze możemy się zastanawiać, jaka jest prawdziwa istota człowieczeństwa, kto zasługuje na to miano, a kto nie... Polecam... Pragnę tylko dodać, że klimat akcji bardzo kojarzył mi się z pierwszymi scenami "Terminatora", gdzie ludzie w ukryciu żyli wśród skał i pustyni...

Ocena: 9/10

Zapraszam także na: