czwartek, 28 czerwca 2012

Mimo wszystko dobrze mieć rodzinę...


 Autor: Ewa Lach
Tytuł: Pępek węża
Tytuł oryginału: j/w
Wydawca: Czytelnik
Rok wydania: 1987
Tłumaczenie: brak
ISBN: 83-07-0150-49
Stron: 200

Gdy czytałem tę książkę przypomniał mi się dowcip: "Czy wąż ma ogon??" A odpowiedź brzmi: "przede wszystkim ogon..." Ale jak się okazało wąż ma także pępek... A tym pępkiem jest niejaka Renata Miś (oczywiście nie należy mylić z pępkiem świata)...

Główna bohaterka (i zarazem narrator tej powieści) to 13-letnia zakompleksiona uczennica 6 "A"... Renatę poznajemy w czasie wakacji przed owo szóstą klasą... Razem z rodziną chodzą po górach, aktywnie spędzając czas i tworząc "rodzinnego węża"... Stąd też określenie "Pępek węża"...

Panna Miś opowiada nam o swoich perypetiach, ale w wielu momentach jest zbyt irytująca ze swoimi spostrzeżeniami i kompletnym brakiem działania i ogólnym tchórzostwem... Co do niej miałem mieszane uczucia, ale jakiejś większej sympatii nie wzbudziła...

Książka ta jest głównie przeznaczona dla pań, ale nie tylko tych młodych, ale również tych starszych... Dla mnie jako faceta duże znaczenie miał przedstawiony czas późnych lat 80-tych, czyli mojego wczesnego dzieciństwa...

To czasy kiedy nie każdy miał telefon w domu (a komórki to ogólnie fantastyka)... Jednak zawsze wszyscy zainteresowani spotykali się zawsze w umówionym miejscu... Gdzie nikt nie umawiał się telefonicznie, aby do kogoś zaglądnąć... Był to świat, w którym mimo gorszej technologii, było o wiele więcej komunikacji... A obecnie świat ma niesamowite technologie, ale komunikacja jakaś taka niewielka...

Książkę oczywiście polecam (głównie paniom w każdym wieku) oraz tym starszym panom, którzy pamiętają właśnie taki świat jaki opisany został powyżej... Podejrzewam jednak, że obecna młodzież nie wyobraża sobie świata bez komórki i ta powieść raczej to nich nie przemówi, a szkoda bo uważam, że wówczas żyło się lepiej...

Ocena: 6/10

Zapraszam także na:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz