Autor: Magdalena Zimniak
Tytuł: Białe róży dla Matyldy
Tytuł oryginału: -
Wydawca: Prozami
Rok wydania: 2014
Tłumaczenie: brak
ISBN: 978-83-637-4214-0
Stron: 295
Jest
to moje pierwsze spotkanie z prozą pani Magdaleny Zimniak, laureatką
tegorocznego Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach w kategorii Pióro
(Nagroda Czytelniczek) za powieść „Jezioro cierni”, którą także mam zamiar
przeczytać w niedługim czasie.
Jak
łatwo zauważyć nie będzie to koniec obcowania z książkami pani Magdy (a ma ich
na koncie pięć). Jednak teraz czas przejść do tej ostatniej czyli „Białe róże
dla Matyldy”. Książka należy do kategorii tych niebanalnych (i co by się o niej
nie napisało wyjdzie banalnie, ale coś napisać trzeba (podobne zdanie ma Renata
Kosin)).
Książka
rozpoczyna się 13 czerwca 2013 roku, na dzień przed pogrzebem rodziców, głównej
bohaterki książki Beaty Gregorczuk, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Kolejnego
dnia bohaterka dowiaduje się, że śmierć ich rodziców nie była przypadkowa.
Jednak nie jest to jedyna tajemnica jaką ona poznaje. W wyniku prywatnego
śledztwa oraz znalezionych pamiętników tytułowej Matyldy Beata poznaje kolejne fakty
z życia jej najbliższych. Każda poznana prawda jest dla niej jak kubeł zimnej
wody, jednak Beata trwa w swojej decyzji o poznaniu swojej przeszłości.
Jaka
jest ta przeszłość musicie przekonać się sami. Ja czytając tę książkę bardzo
chciałem poznać jaka jest prawda i jakie będą jej konsekwencje. Czytając „Białe
róże dla Matyldy” bardzo wciągnąłem się świat Beaty Gregorczuk.
Przeczuwam,
że książka w najbliższym czasie będzie zaliczana do grona bestsellerów i za
jakiś czas będzie zdobywać nagrody, ponieważ na to zasługuję. Ja ze swej strony
gorąco ją polecam. Nie powinniście być zawiedzeni, ja nie byłem.
Recenzja
opublikowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prozami.
Ocena:
10/10
Zapraszam także na: