Autor: Stephen King
Tytuł: Joyland
Tytuł oryginału: Joyland
Wydawca: Prószyński i s-ka
Rok wydania: 2013
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
ISBN: 978-83-783-9535-5
Stron: 336
Stron: 336
W swoim życiu przeczytałem wiele książek autorstwa Stephena Kinga. Wiem także, że wiele mam jeszcze do przeczytania. Mimo tego śmiało mogę się określić fanem króla horrorów.
Jednak tym razem w ogóle nie mamy do czynienia z horrorem, chociaż opis na tyle książki mógłby o tym świadczyć. Pojawia się w nim park rozrywki o nazwie Joyland, a w nim nawiedzony Straszny Dwór. W mniemaniu fanów kolejna walka dobra ze złem w postaci młodego studenta Devina Jonesa (zwanego Jonesssy) oraz 10-letniego Mike'a Rossa. Wszystko to, za co kocha się Kinga.
Jednak nic z tych rzeczy, czym nas King raczył przez wiele, wiele lat. Mamy do czynienia z bardzo dobrą powieścią obyczajową z domieszką kryminału. Jednak nie tego oczekuje się od mistrza horroru. Czytelnik ma się bać i z drżeniem rąk przewracać każdą kartkę by za jej rogu coś na niego nie wyskoczyło. Nie tym razem jednak.
Pod tym kątem jestem strasznie zawiedziony tymże tytułem. A miało być tak pięknie. Odnoszę wrażenie, że pan King zaczyna czytelników traktować pobieżnie i już tak nie porywa.
Teraz pora odpowiedź na pytanie, czy książka była zła. Niestety nie była ona zła. Ma ona swoje plusy, jednak od Stephena Kinga musimy żądać więcej niż to, co przestawił w Joylandzie. Komuś kto nie spotkał się wcześniej z jego wcześniejszymi tytułami będzie zachwycony. Podejrzewam, że większość fanów poczuje się niemiłosiernie zawiedziona jak ja. Jednak nie będę Was odmawiał od tej pozycji. Sami się przekonajcie i wyróbcie sobie o niej zdanie.
Ocena: 6/10
Zapraszam także na: